Categories
Czy wiemy, co nam ćwierka pod oknem?

Wprowadzenie do nowego cyklu i wróbel

W tym krótkim cyklu postanowiłem przedstawić czytelnikom ptaki zimujące, których głosy najczęściej słyszymy zza otwartych okien bądź na spacerach po okolicy. Każdego z ptaków postaram się opisać i zamieścić nagranie jego śpiewu. Dzisiejszy wpis będzie o wróblu.

Wróbel domowy (łac. Paser domesticus, ang. House sparrow) jest obecny wszędzie, gdzie zamieszkuje człowiek. Uważa się nawet, że ptak ten jest niezdolny do życia bez ludzkiej bliskości. W przeszłości był przez jednych wielbiony, a przez innych znienawidzony. W starożytnej Grecji wróble mieszkające w świątyniach uważano za istoty święte, za to w Chinach w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku wróble zostały wybite, ale trzeba było sprowadzić je z powrotem, gdy brak ich obecności spowodował gromadzenie się śmieci i, w związku z tym, rozprzestrzenianie się różnych chorób.
Wróble spotykamy zarówno w miastach, jak i na wsiach.
Ptak ten ma długość niecałe 15 cm i waży nie więcej niż 30 g. Samiec charakteryzuje się kasztanowatym karkiem, szarą czapką i czarnym gardłem. Wierzch ciała i ogon są brązowe, a kuper jest szary, a na skrzydle biały pasek. Z kolei Samica jest szarobrunatna z wierzchu, a od spodu – szara.
Wróble budują gniazda z traw, pierza, słomy, papieru i w sumie wszystkiego, co znajdą, a umieszczają je w szczelinach lub na ścianach budynków, pod dachami lub na pnączach winobluszczy, zdecydowanie rzadziej na drzewach. W ciągu jednego roku – w czasie letnim – mają 2-4 lęgi.
Często słyszymy, jak w stadach szukają jedzenia na podwórku.
Zachęcam do słuchania:
https://www.youtube.com/watch?v=Pgwn3o1IUe4

Źródło: sadowniczy.pl

Categories
Muzyka bliska sercu przynajmniej jednego z nas

Mniej znany blues

Kiedy słyszymy hasło „niewidomy muzyk”, najczęściej spotykamy się z nazwiskami, takimi jak Ray Charles, Stevie Wonder czy Andrea Bocelli. Ale czy to naprawdę wszyscy, których powinniśmy znać?
Na III roku studiów nauczyciel pochodzący z Kanady zapoznał mnie z Jeffem Healey, a teraz chciałbym po krótce przedstawić jego historię i zaprezentować Wam jeden z moich ulubionych utworów.

Ten wspaniały muzyk, urodzony w roku 1966 w Toronto, w wieku dwóch lat zachorował na raka siatkówki, w skutek czego operacyjnie usunięto mu oczy. Jednak utrata wzroku nie przeszkodziła mu w rozwoju muzycznym. Od trzeciego roku życia zaczął grać na gitarze, a już w wieku 15 lat wraz ze szkolnym kolegą założył pierwszy zespół. W 1988 r. Jeff Healey wydał swój pierwszy album „See the Light”, natomiast piosenka „hideaway” dostała nominację do nagrody Grammy jako najlepszy rockowy utwór instrumentalny. Artysta wystąpił również w filmie „Wykidajło”, do którego skomponował ścieżkę dźwiękową.
W latach 90. Healey koncertował i nagrywał nowe hity i covery z takimi gwiazdami, jak B. B. King, Buddy Guy, The Allman Brothers i Stevie Ray Vaughn. Był też kolekcjonerem płyt jazzowych (jego zbiory obejmowały ponad 30000 nagrań) i przez jakiś czas prowadził audycje w kilku stacjach radiowych. Jazzowa pasja skłoniła go do nagrania trzech płyt, na których poza gitarą grał też na trąbce.
W 2007 roku znowu zachorował na raka – tym razem płuc – i walczył z nim do 25. marca 2008. r.
Jego muzyka jednak nadal żyje. Chciałbym podzielić się z Wami utworem „I think I love you too much” z albumu „Hell to Pay” z roku 1990. Zarówno słowa jak i muzyka piosenki odzwierciedla typowo bluesowe wzorce. Przyjemnego słuchania życzę.

Categories
Muzyka bliska sercu przynajmniej jednego z nas

Trochę słoweńskiej muzyki wokalnej

Categories
Beczka śmiechu

A może to jest sposób na pozbycie się samochodu

Categories
Muzyka bliska sercu przynajmniej jednego z nas

Gdyby Chopin grał na gitarze… – z okazji dzisiejszego święta na początek polska muzyka

Dwa tygodnie temu znalazłem na kanale Adama Palmy na YouTube nagranie wywiadu telewizyjnego. Wywiad ten spowodował podróż muzyczną, która już dawno powinna się zacząć, ponieważ jestem miłośnikiem wirtuozów gitary takich jak Tommy Emmanuel, Martin Taylor i innych.
Niedawno Adam Palma wydał album, na którym zaaranżował i wykonał na gitarze 10 utworów Fryderyka Chopina. Moim zdaniem warto tej płyty posłuchać, nie tylko dlatego, że znowu ktoś interpretuje dzieła Chopina, ale też dlatego, że napisanie aranżacji utworów fortepianowych na gitarę nie należy do rzeczy łatwych i wymaga czasu. Artysta przyznał, że zaaranżowanie całości zajęło mu dwa lata. Mimo wirtuozerii płyta wydaje się dostępna dla zwykłego słuchacza, bo w utworach Palma zachowuje tonalność i rytmikę. Jak sam powiedział, starał się wybrać tzw. hiciory, ale nadał im brzmienie współczesne, żeby przybliżać dzieła Chopina również młodej publiczności.
Tych, którzy chcą posłuchać całej płyty, zapraszam do ulubionego sklepu lub streamingu muzycznego, a tych, którzy jeszcze nie są przekonani zapraszam do odwiedzenia poniższego linku.

Autoprezentacja i zapowiedź naszych przyszłych poczynań

EltenLink